Kocham amigurumi! Metodą prób i błędów wiem już jak sensownie przyszywać rączki i nóżki, coraz bardziej moje wytwory przypominają te zamierzone a pomysłów mam tysiąc :) Mężuś już coś wspomina o konieczności zrobienia mi jakiegoś kąta na te wszystkie włóczki, koraliki itp bo i tak pół pokoju nimi jest zajęte... Tak więc wszystko wskazuje na to, że robótkocholizm zawładnął mną na zawsze :p Czy Wy też tak macie? I ten wieczny brak czasu... na robótki rzecz jasna :)
Ostatnio pokazałam Wam misię Marcysię a równolegle powstał pan miś z tego samego wzoru. Pojawia się więc pytanie, czy będzie miał na imię Marceli - Marcyś czy też inaczej... Ale to już ustali osóbka do której trafi :)
Może nie jest idealny ale ma mięciutkie serduszko i lubi się przytulać :)
Gorące całuski :*
P.s. U mnie dzisiaj za oknem śnieżnie od rana a u Was?
Misio jest uroczy:-), za moim oknem też dziś śnieży :-D
OdpowiedzUsuńJaki słodziak :)
OdpowiedzUsuńu mnie lekko pobieliło i zaraz stopniało :(
Uroczy jegomość :)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny miś!
OdpowiedzUsuńU mnie śniegu na razie nie widać, a jeśli chodzi o włóczki to też zajmują mi sporo miejsca. Jakiś czas temu stwierdziłam, że mąż nie potrzebuje tylu półek na ubrania i zarekwirowałam mu dwie półki na moje włóczki, które już nie mieściły mi się w szafie. :)
Co za słodziak:) I jak fajniutko ubrany.
OdpowiedzUsuń